2023

⌘K
  1. Home
  2. Docs
  3. 2023
  4. Finidrak 4/2023
  5. Z drukarni: Dodatek jubileuszowy Rebuplika czeska – 35 lat od „aksamitnej rewolucji“

Z drukarni: Dodatek jubileuszowy Rebuplika czeska – 35 lat od „aksamitnej rewolucji“

Tekst: Jaroslav Drahoš 

W przyszłym roku minie 35 lat od tak zwanej „aksamitnej rewolucji”.


Oczekiwania po wielu latach braku wolności, centralnej kontroli gospodarki i ograniczeń osobistej działalności jednostek były wówczas ogromne. Granice zostały otwarte i można było podróżować w dowolnym miejscu i czasie. Teraz wiele rzeczy uważamy za oczywiste. Ale bardzo szybko zapomnieliśmy, jak było wcześniej. Przykładem tego jest zabawna sytuacja opowiedziana mi przez znajomego, którego dziecko podróżowało na wschód do krajów wokół Gruzji w ramach programu ERASMUS. Doświadczenie podróżowania i przeszkód między krajami było czymś, czego nie mogło zrozumieć. Jednocześnie było to dla niego ogromne doświadczenie, że 35 lat temu w naszym kraju było podobnie, a może nawet gorzej. W naszym kraju mamy wolność i demokrację. Czuję jednak, że nie doceniamy możliwości, jakie nam to przyniosło. To, co uważamy za oczywiste, nie jest i być może nigdy nie będzie dostępne w wielu częściach świata.

W ciągu tych 35 lat z pewnością wiele rzeczy poszło dobrze, ale śmiem twierdzić, że jeszcze więcej rzeczy poszło źle. Kraje sąsiednie, a zwłaszcza Polska, przeskoczyły nas w wielu dziedzinach, pomimo wielu własnych problemów. Jednocześnie jest niemal pewne, że te różnice będą się bardzo szybko pogłębiać. Myślę, że fakt, iż znajdujemy się obecnie w tak fatalnym stanie, jest ściśle związany z tym, że jednocześnie demokracja nie poszła w parze z odpowiedzialnością za przyszłość i długoterminowy kierunek Republiki Czeskiej. Odpowiedzialnością polityków, którzy na nią wpływali i wpływają. Dotyczy to nie tylko samej polityki, ale także gospodarki, sfery społecznej, kultury i innych dziedzin życia społecznego.

W ciągu tych 35 lat z pewnością wiele rzeczy poszło dobrze, ale śmiem twierdzić, że jeszcze więcej rzeczy poszło źle. Kraje sąsiednie, a zwłaszcza Polska, przeskoczyły nas w wielu dziedzinach, pomimo wielu własnych problemów. Jednocześnie jest niemal pewne, że te różnice będą się bardzo szybko pogłębiać. Myślę, że fakt, iż znajdujemy się obecnie w tak fatalnym stanie, jest ściśle związany z tym, że jednocześnie demokracja nie poszła w parze z odpowiedzialnością za przyszłość i długoterminowy kierunek Republiki Czeskiej. Odpowiedzialnością polityków, którzy na nią wpływali i wpływają. Dotyczy to nie tylko samej polityki, ale także gospodarki, sfery społecznej, kultury i innych dziedzin życia społecznego.

Zamiast długofalowej strategii zwyciężyły działania krótkoterminowe z priorytetem osobistych korzyści. Nie da się zmienić systemu i jednocześnie zachować dawnych socjalistycznych zasad „kto nie kradnie, ten okrada rodzinę”, „co cię nie spali, nie gaś” i innych podobnych „mądrych uwag” jako mantry, której konsekwentne stosowanie w efekcie podważa podstawowe zasady samej demokracji. Zagraża to harmonii społecznej, która jest niezbędna dla skutecznego funkcjonowania demokracji. Kiedy to się nie udaje, stopniowo wpycha dużą część populacji w ramiona skrajnej lewicy lub prawicy. Mam wrażenie, że nie ma woli zmiany tej sytuacji w jakikolwiek fundamentalny sposób. Kiedy próbuję opisać obecną sytuację tak, jak ją postrzegam, trudno jest znaleźć odpowiednie sformułowania i brakuje przyzwoitych słów.

W naszej republice „nieodpowiedzialność” budżetowa jest przekazywana z rządu do rządu niczym wyimaginowana pałeczka. W systemach opieki zdrowotnej, socjalnym, edukacyjnym i emerytalnym panuje nieefektywność i niewiarygodne marnotrawstwo. Dziesiątki tysięcy ludzi zostało wyssanych z rynku pracy przez poprzednie rządy i obsadzonych na wielu stanowiskach. Zasadniczo zapewnili sobie głosy, dając urzędnikom tłuste i wygodne pensje. To nic innego jak czysta korupcja opłacana z budżetu państwa. Kosztuje nas to dziesiątki niepotrzebnych miliardów koron rocznie, których następnie brakuje gdzie indziej lub państwo musi drogo pożyczać, aby za nie zapłacić. Są to jednak nie tylko niepotrzebne miliardy, ale także miliardy niezwykle szkodliwe. Aby uzasadnić swoje stanowisko, urzędnicy wymyślają niepotrzebne i niewiarygodnie szkodliwe przepisy, po których następuje mnóstwo kontroli. Taka polityka sprawia, że brakuje ludzi w miejscach, w których tworzona jest wartość. Jednocześnie koszt tej nieefektywnej sfery jest bardzo niszczący dla dochodów. Całkowicie zapomnieliśmy, że tym, co tworzy wartość, jest przedsiębiorczość i praca polegająca na tworzeniu produktów, na które jest popyt. Są to jedyne źródła możliwego bogactwa. Były bankier centralny Pavel Kysilka, którego ogromnie szanuję, opisał to bardzo jasno w swoim artykule. Muszę zgodzić się z tymi ideami. Podobnie jak on uważam, że musimy nazwać status quo, a następnie zacząć od nowa i lepiej. Obawiam się jednak, że obecny rząd, podobnie jak poprzednie, nie ma odwagi ani woli, by to zrobić.

Nie żyjemy w łatwych czasach. Już ponad 15 lat temu osobiście wskazywałem na wykładach, jak źle postrzegam niezwykle szkodliwy trend promowany w Unii Europejskiej. Trend, który prowadzi do utraty konkurencyjności i zdolności do zabezpieczenia przyszłości Europy dla naszych dzieci i wnuków. Zamiast jednak zmienić tę błędną orientację, do władzy stopniowo dochodzą ludzie, którzy już całkiem otwarcie i bardzo bezkompromisowo promują neokomunistyczne lub neosocjalistyczne idee, których z pewnością nie powstydziliby się Lenin, Marks czy Engels.

Dlatego musimy przeciwstawić się nielogicznym, bezsensownym i destrukcyjnym żądaniom UE. Zagrożona jest cała gospodarka, w tym przemysł samochodowy i inne obszary życia społecznego. Bezsensowne nadawanie priorytetów rzeczom niepotrzebnym i bardzo peryferyjnym oraz zaniedbywanie rzeczy ważnych musi zostać powstrzymane. Należy położyć kres niewiarygodnej korupcji. I znów zacząć kierować się zdrowym rozsądkiem, który dla większości polityków znajduje się obecnie co najmniej na czarnej liście. Musimy sprzeciwiać się wszystkiemu, co jest sprzeczne z naszymi interesami i zdrowym rozsądkiem. Mimo to przyszłe pokolenia będą bardzo zaskoczone nonsensem, jaki zrobiliśmy pod rządami tej nowej lewicowej ideologii.

Dlaczego podjąłem ten trudny temat?
Przeżyłem rok 1989 i byłem jego aktywnym uczestnikiem. Miałem marzenia i wielkie oczekiwania. Osobiście wiele rzeczy mi się spełniło. Jednak jako obywatel tego kraju, moje oczekiwania nie zostały spełnione. Martwi mnie, że teraz żyjemy na koszt przyszłych pokoleń. Aby dać wam wyobrażenie, tylko w przyszłym roku zapłacimy o 20 milionów więcej rachunków za energię z powodu tej szalonej strategii. Pieniądze te mogłyby zostać przeznaczone na nowe inwestycje, ale także na podwyżki płac. Tymczasem wysokie ceny energii przynoszą korzyści firmom, które niczego nie produkują, a zatem nie tworzą żadnej wartości dodanej. W ten sposób Europa traci swoją konkurencyjność w ekstremalny sposób w porównaniu z resztą świata.

Dla nas sytuacja ta będzie oznaczać ograniczenie inwestycji. Z pewnością wygeneruje również ogromną presję na cięcia kosztów we wszystkich obszarach życia firmy.

Zawsze mówiłem, że możemy sami o siebie zadbać. Zawsze mówiłem, że nie chcę, by ktokolwiek nam pomagał. Zawsze chciałem tylko, by nikt nie rzucał nam kłód pod nogi. Wierzę, że nawet teraz możemy poradzić sobie z tymi często sztucznymi, niepotrzebnymi przeszkodami i kosztami, które tworzy dla nas nasze państwo i UE. Pytanie brzmi, jak długo to potrwa i co jeszcze wymyśli nasz rząd i Parlament Europejski, aby dokończyć to rozpoczęte niszczenie Europy. Miejmy nadzieję, że na szczycie ponownie znajdzie się ktoś, komu nie zabraknie zdrowego rozsądku i będzie miał odwagę, a także odpowiedzialność wobec naszych obywateli, a przede wszystkim wobec przyszłych pokoleń.

A jak wy oceniacie te 35 lat od rewolucji?
Będę bardzo szczęśliwy, jeśli kiedykolwiek będziemy mieli okazję porozmawiać o tym osobiście, być może podczas jednego ze spotkań”Na kawę”.